Pierwsze winko zaczęliśmy tuż po opuszczeniu peronu, obok dworca pkp.

Później przenieśliśmy się w niegdyś klimatyczne miejsce... Okazało się, że powycinali nam drzewa, korki po winie zarosły trawą i już nie jest klimatycznie. Tu Kubę napadły insekty: pająk i szczypawica.

Mnie nic nie oblazło więc sobie spokojnie piłem winko..

Tu kupiliśmy dobre winko. Pani schłodziła je nam w zamrażarce :)
Polecam nowy sklep obok ronda 1 maja.

Kuba przed wspomnianym wyżej sklepem.

A tu nie wiem.. Zobaczyłem chyba światłość :)

Po trzech winach [1,5 godziny] dotarł do nas Shogoth.

Nakarmiliśmy go i ruszyliśmy w stronę ciasnej góry.

Po drodze piliśmy oczywiście napoje regenerujące..

Pierwsze sikanie. W krzakach obok leader price'u [nalewki po 4zł]. Mniam.

Uff.. Od razu lepiej. Łyk winka i w drogę.

"Zmęczonych" pielgrzymów nie brakowało :)

Już niedaleko. W oddali ciasna góra. Tam dokonamy degustacji "Winka Dziadunia".

Fontanna w parku Staszica. Świętowanie, szampan, wina..

Kuba pije wytrysk z szampana. He he.

Kuba z Shogothem. Poszło już 5 win i szampan.

Kuba oznacza teren ;)

Shogothowi chyba nie smakowało wino. Mnie tam wszystko smakowało..

Drugie sikanie.

Shogoth wielce ciekaw co znajduje się za ogrodzeniem wspiął się nań, stając na skoblu od kłódki. Nie wytrzymał ciężaru. W ten sposób przypadkowo dostaliśmy się na jakąś minibudowę.

Jeszcze pamiątkowe zdjęcie ze skoblem i kłódką..

I jeszcze jedno. Jest to zapewne najczęściej fotografowana kłódka na świecie.